wtorek, 26 sierpnia 2014

Liczby

    są wszędzie. Dominują w naszym życiu. Liczby nami manipulują. Jesteśmy od nich uzależnieni. Każdy z nas. I ty, i on, i ona, i ja. Dlaczego. Dlaczego dla niektórych jest ważna liczba zer na koncie, dla innych liczba tzw. "lajków" pod zdjęciem? Dlaczego. Czy nie można się od nich uwolnić?
    W dobie internetu liczby odgrywają szalenie decydującą rolę. Określają twoją popularność, tą "fajność". A to przecież takie ważne! Zdanie innych! Przecież bez lajków, subów, followersów, znajomych na fejsie jesteś nikim!
    Nie, tak nie może dalej być. Ale będzie. I nikt nic na to nie poradzi. Ani ty, ani on, ani ona, ani ja. Życie jest jedną wielką machiną. Pojedyńcze jednostki nie uczynią świata lepszym. Możemy tylko zmienić mały procent świata, może 0.0001% (znowu liczby, jestem taką hipokrytką),  tą część z którą mamy do czynienia na codzień. Cały otaczający nas świat wyrażany jest w liczbach, ilościach, miarach. Nie zauważamy tego. Rutyna nam w tym przeszkadza. A może to i dobrze?



Pusto

    mi bez tych idiotek z mojej klasy. Przez te wakacje zdałam sobie sprawę jak bardzo się do nich przywiązałam. Przywiązanie, hm. A może bardziej przyzwyczajenie. Ludzie myślą, że związują się z kimś, z kim są blisko. Ale może to tylko rutyna?
    10 miesięcy z przerwami. Dzień w dzień. Przez 4 lata. Nie dziwię się, że trochę mi ich brakuje. Brakuje mi wielu innych osób. Ale nie mogę nic z tym zrobić. Pewne rzeczy są od nas niezależne. Niektóre, oczywiście, są na naszych barkach, pewnie. Ale są wydarzenia, których nie da się cofnąć. Na które nawet nie miałeś wpływu.
    Koniec smętów. Zacznijmy się cieszyć życiem, bo jeśli dalej będziemy zastanawiali się nad tym, co było i co będzie, a nie nad tym co JEST, to życie przepłynie nam przez palce na gdybaniu, rozważaniach. Warto jest zastanowić się czasami nad przeszłością, żeby wyciągnąć z niej wnioski. Ale nie można robić tego w każdej chwili swojego życia.

    A was,moje kochane dziewczynki z klasy,pozdrawiam i życzę jeszcze kilku dni odpoczynku od mojej głupoty. Kocham was (tylko trochę) x.



sobota, 23 sierpnia 2014

Systematyka?

    To nie dla mnie. Jeżeli chodzi o systematykę na blogu. Przecież to ma być przyjemność, a nie obowiązek. Robię to dla siebie, wylewam swoje brudy z myśli. Każdy z nas musi mieć takie miejsce, żeby móc poprowadzić monolog. Nie koniecznie publiczne, tak jak ja robię to tutaj, ale zawsze. Bez tej możliwości człowiek trzyma to wszystko w swojej głowie, dusi, dusi i dusi, aż w końcu wybucha. Lepiej unikać takich sytuacji i stworzyć sobie miejsce, gdzie ten monolog można poprowadzić.
    To też dobre miejsce na zapisywanie miłych wspomnień, jak np. mój udział w Sanatorium Dźwięku 2014. Było wspaniale, muzyka była naprawdę dobra, a organizacja festiwalu to najlepsza organizacja, jaką kiedykolwiek spotkałam! :)
    Potem, za jakieś 2-3 lata naprawdę miło będzie poczytać te głupoty, które człowiek pisał. Można zobaczyć, jak bardzo się zmieniamy, co wtedy mieliśmy w głowie. Jakie były nasze zainteresowania, plany, myśli. Czasami można się pośmiać z samego siebie. Trzeba mieć dystans do wszystkiego, co nas otacza.
    Dlatego namawiam na zorganizowanie sobie takiego miejsca. Czy to bloga, czy zeszytu. Nie musisz pisać w nim codziennie. Ważne, żebyś pisał szczerze, to co myślisz.

 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Zmiany





    ...są dobre. Zawsze. Niezależnie od okoliczności. Zmiana fryzury. Zmiana stylu bycia. Zmiana wyglądu. Zmiana wewnętrzna.
    Zmiany są nieodzownym elementem życia. Życie zmienia się od samego początku. Gdyby nie zmiany, najpewniej wszyscy mielibyśmy płetwy zamiast kończyn, skórę pokrytą łuskami i korzystalibyśmy z <1% naszego mózu.
    Tak właściwie każda mała zmiana to ewolucja. Ewolucja naszej małej nic nieznaczącej jednostki. Ale jednak.
    Tym jakże filozficznym rozpoczęciem witam państwa. Jak widać zmieniła się szata graficzna. Jest bardziej schludna, przejrzysta. Ewolułowała. I jak widać na lepsze. Ale nie ma zmian na gorsze. Babcie nam mówią "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". I mają rację. Zmiana to sposób na poszukiwanie siebie. Prawdziwego ja.
    A tego życzę i Wam, i samej sobie.


Post powitalny (?)

 
○ ○ ○ ○ ○ ○ ○ ○ ○ ○

    Czy tak powinien się nazywać? Dobrze się znamy, a dużo osób i tak nie będzie tu zaglądało, dlaczego więc mam się witać? Jednak będąc częścią społeczeństwa, witam, zapraszam, i tak dalej. Przecież nie można być aspołecznym!(owszem, można, ale ja nie mam zamiaru, bo po co? Lepiej żyć z całym światem w zgodzie, harmonii i przyjaźni, kropka)
    Independent bo jestem zupełnie odrębną jednostką od całego świata. Wiem, może zabrzmieć to głupio, czy narcystycznie, ale przecież taka jest prawda. Każdy z nas jest jedną, jedyną, indywidualną cząstką świata, pozrnie nic nie znaczącą dla ogólu, jednak mającą (nawet minimalny) wpływ na inne cząstki, a przez to na ogół.
    Miało wyjść lekko, miło i przyjemnie, a wyszło jak zawsze. No cóż. Przepraszam, piszę co wpadnie mi do głowy i może to czasami nie mieć ani ładu ani składu, co jest kolejną demonstracją mojego braku profesjonalizmu. Hej, uwielbiam pisać długie, złóżone z wielu członów zdania, nie zauważyliście?
    Postanowiłam czasami udzielać się tu, w sieci, pisząc cokolwiek na jakiekolwiek tematy. Cokolwiek wpadnie mi do głowy. W końcu ideą i celem stworzenia w sieci blogów było stworzenie miejsca, gdzie użytkownicy internetu mogą założyć swój pamiętnik, dziennik (?), było danie prawa wypowiedzi każdemu człowiekowi, który ma możliwość skorzystania z Internetu. Z kolei ta wypowiedź może być  ogólnodostęna dla każdego innego użytkownika sieci. Oczywiście nie musi, ale po co? Pisząc w Internecie mam świadomość że może to przeczytać ktokolwiek, a ja nie mam nic przeciwko.
    Myślę że nie ma co przedłużać, bo i tak większość wątków, które są zawarte w tym poście, są zwyczajnie niepotrzebne.


Jeszcze raz
dzień dobry,
dobry wieczór,
panie i panowie,
witam i zapraszam!




Jeśli ktoś nie wiedziałby, o co mi chodzi, zapraszam tu.