piątek, 28 września 2018

Przyszła..

... jesień, a wraz z nią przyszłam ja. To zabawne, jak 4 czy 3 lata temu urwałam tu swoją przygodę, a teraz rokrocznie wracam tylko na chwilę. 
    Czy to wygląda tak, że zbieram w sobie myśli w ciągu całego roku i wylewam z siebie całą gorycz (nie ukrywajmy, mało tu optymizmu), czy po prostu przełom września i października działa tak, że jestem u szczytu wszelkich emocji i odczuć? Może przepełnia mnie empatia i odczuwam wszystkie złe emocje przychodzące do nas wszystkich wraz z pierwszym podmuchem chłodu (a ostatnie dni są wyjątkowo zimne, do pracy zabieram nawet szalik).


      Czy to oznacza przysłowiowy powrót do korzeni? Może tak, bo zrobiłam się trochę bardziej sentymentalna, niż zazwyczaj.

Słońce za­myka się we mnie
Jak światło w kieliszku wina
Do­tykam tęsknot pucharu
Słony­mi od wspom­nień ustami
To­pisz żal w półuśmiechu
Że la­to się zbyt późno zaczyna
Ja każdy pro­mień błogosławię
Ciężki­mi od urodza­ju powiekami
Mówisz, że słońce na próżno
Cienie spod rzęs twych rozprasza
Że nic tu po ciepłych promieniach
Gdzie mgła je­sieni księstwo zaczyna

Do zobaczenia za rok!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz